Zanim zaczniesz czytać włącz:
Stoję przed jego
grobem w pierwszą rocznicę jego śmierci. Patrzę na marmur, pod którym jest
pochowany mój najlepszy przyjaciel. Wciąż nie mogę uwierzyć, że jego nie ma już
nami. Gdy równy rok temu dowiedziałam się o jego śmierci, pierwszą reakcją było
niedowierzanie.
Co innego mogłam
zrobić w pierwszej chwili, jeśli kilkanaście godzin wcześniej rozmawiałam z
nim, śmialiśmy się, że wrócą na sezon reprezentacyjny w trójkę? Zaczęłam szukać
jakiegoś pretekstu, dlaczego tak się stało. Co tam się wydarzyło? Może gdyby
wyjechali dzień później, nic takiego by się nie stało. Zaczęłam obwiniać się o
to, że nie zatrzymałam ich jeden dzień dłużej.
Krzysiek mi
pomógł, chociaż wiem, że i jemu było strasznie ciężko. Pocieszaliśmy się
wzajemnie długi czas. On również się obwiniał. Przecież rozmawiał z Arkiem, by
wyjechali siedemnastego z samego rana… Rozumiałam go bardzo dobrze. Straciliśmy
najlepszego przyjaciela i dobrze wiedzieliśmy, że nikt nie będzie w stanie go
zastąpić.
Wiele razy
płakałam, patrząc w niebo. Tuż po jego śmierci pytałam Boga, dlaczego musiał go
zabrać. Odpowiedzi nie dostałam. Patrzę w litery układające się w jego imię i
przypominają mi się wszystkie wspaniałe chwile, jaki e razem przeżyliśmy.
A Ignaczak
był przy mnie, wsparcie, jakim mnie obdarzał każdego dnia sprawiało, że ten ból
zaczął niknąć. Albo się do niego przyzwyczaiłam. Czas nie goi ran, on przyzwyczaja do bólu. Wszystkie chwile, które
przeżyłam wspólnie z Arkiem są w moim sercu i nigdy nie znikną. Chcę wierzyć,
że on jest teraz w niebie i razem z innymi gra Niebiańską Siatkówkę, że trenuje
ich sam Bóg, a kibicują Anioły.
Patrzę na
Ignaczaka i w jego oczach widzę łzy. On nigdy nie zapomni. Przytulam go, a on
całuje moje włosy. Czuję ciepłe krople na głowie. Krzysiek płacze, to coś
niesamowitego. I tak smutnego. Długo się nie mogłam pogodzić z tym, że Arek
umarł. Umarł w moje urodziny.
Miliony wspomnień w taki dzień, jak dzisiaj masz.
Nie wiesz, czy chcesz o nich myśleć i zakrywasz twarz.
Ja wiem, tęsknotę w duszy masz.
Otwierasz okno patrzysz na jesienny świat
Tylko teraz możesz widzieć bliskich z tamtych dobrych lat.
Ty chcesz zobaczyć ich choć raz…
Koniec
A jednak zakończyłaś w taki sposób jak działo się rzeczywiście. Smutno, przykro. Pamiętam, że w tym czasie co zginął Arek przygotowywałam z koleżanką "prasówkę" na wos. Jakie było moje niedowiercenie, ale czasu nie cofnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę historię, za wszystkie emocje! :*
Ciężko jest się pogodzić ze smiercią kogoś bliskiego, a przejście nad tym do porządku dziennego jest właściwie niewykonalna. Pomaga tylko czas, bo łagodzi tęsknotę i zaciera wspomnienia
OdpowiedzUsuńCiężko było im obojgu, ale dają radę. Muszą, jeśli wierzą w to, że on jeszcze ich obserwuje z góry :) Z pewnością im kibicuje i chciałby jak najmniej płaczu widzieć.
OdpowiedzUsuńNiestety nie wszystkie zdarzenia możemy zrozumieć.
Pozdrawiam
Jestem głupim człowiekiem, usunęłam komentarz :/
OdpowiedzUsuńNo cóż...
Najważniejsze jest to, że przez ten rok byli razem, pomagali sobie, pocieszali. W czasie tego roku z przyjaźni przeszli chyba do innej relacji, choć nie napisałaś tego w oczywisty sposób.
Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz dodatkowy rozdział do tej historii ;)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :-*
Dotarłam również ja. Dziękuję za tę historię, bo wiesz, że postać Arka jest dla mnie wyjątkowo cenna. Niemniej jednak pięknie to wszystko tutaj napisałaś. Zazdroszczę Jagodzie takich wspaniałych przyjaciół, jak chłopaki, a jednocześnie współczuję, że musiała przechodzić przez cały ból związany ze śmiercią najlepszego przyjaciela. Oby w przyszłości to wszystko w jej życiu się ułożyło. Jeszcze raz dziękuję!:):*
OdpowiedzUsuńCiężko było obojgu pogodzić się z faktem, że stracili najlepszego przyjaciela. Ale mają siebie i wspierają się. Przez rok ich relacje przeszły na inny tor chociaż nie napisałaś tego w prost.
OdpowiedzUsuń