Przyjaźń po raz czwarty



        Wszystko skończyło się dobrze. Mama wykurowała się i teraz jest już zdrowa. Oczywiście Krzysiek i Arek robili, co mogli, bardzo nam pomagali. Jutro Arek wyjeżdża razem z Agą do Maceraty. Tak się na to cieszy. Kurde, naprawdę miło patrzeć na jego szczęście. Krzysiek ostatnio jest taki przygaszony. Ale mówi, że to przez problemy z kolanem.
          Zaprosili mnie do siebie na wieczorek pożegnalny. Wszystko było po prostu przekomiczne. Chłopaki się wygłupiali, śpiewali, wariowali. My z Agnieszką tylko patrzyłyśmy na nich z politowaniem. Aż około dziesiątej wieczorem, powiedziałam, że idę już, bo miałam ciężki dzień i jestem zmęczona.
          Wychodzę, a za mną wybiega Krzysiek. Jest bardzo zestresowany, to widać.
   - Różyczko, chyba ci muszę coś powiedzieć – patrzy mi w oczy.
   - No to słucham.
   - To nie jest takie proste.
   - Po prostu powiedz, a nie rób problemów.
   - Dzisiaj sobie uświadomiłem, że tak naprawdę mi na tobie zależy – wyznał, spuszczając głowę. – Ale nie na przyjaźni. Na miłości. Twojej miłości.
           Nie wiem, co mu odpowiedzieć, bo jest mi bliski, ale sama nie wiem, co do niego czuję. Biorę go za rękę i mocno ściskam, uśmiechając się przepraszająco. Musi jeszcze poczekać. Przytulam go. Jest moim oparciem, bardzo pomógł, gdy mama była w szpitalu. Wpatruję się w jego oczy, które wyrażają wahanie, zwątpienie. Zmniejsza dystans między naszymi ustami, by w końcu je połączyć. Wplatam palce w jego włosy. I już nie myślę.
           Mój mózg nie rejestruje tego, co się dzieje. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie wiem, czy zapamiętam. Po prostu czuję się w końcu szczęśliwa.
   - Pojutrze masz urodziny – mruczy mi do ucha. – Już coś zaplanowałem. Zgodzisz się ggdzieś ze mną wyjść?
   - Chętnie – uśmiecham się. – Ale może nie stójmy tak tutaj, bo Arek i Aga gotowi pomyśleć, że coś tego…
                Krzysiek w lot pojmuje, co mam na myśli i natychmiast bierze mnie za rękę i ciągnie do samochodu. Wbrew pozorom, do niczego nie dochodzi. Odwozi mnie pod dom, ale jeszcze długo rozmawiamy. Zanim wysiądę postanawiam jeszcze zadzwonić do Arka i Agi i się z nimi pożegnać. Gołaś odbiera po kilku sygnałach.
     - Arek, przyjacielu nasz – mówimy równo z Krzyśkiem. – My chcieliśmy jeszcze tylko życzyć szerokiej drogi!
      - Co jak co, ale ja mam nadzieję, że nas odwiedzicie w Maceracie?
      - Oczywiście, nie przepuścimy takiej okazji.
      - No więc dobranoc – słychać, jak tłumi ziewnięcie.
    - Słodkich snów. Śpijcie dobrze – mówimy, a Krzysiek dopowiada – I się postarajcie, bo ja chcę chrześniaka!
                    Wybuchamy śmiechem, po czym się rozłączamy. Chcę już wysiąść, ale Krzysiek uniemożliwia mi to, trzymając mnie za rękę. Składa na moich wargach delikatny pocałunek i dopiero wtedy pozwala mi odejść.

Jeszcze tylko jeden, ten ostatni. Ten najgorszy. 

5 komentarzy:

  1. Kurde wiem co teraz nastąpi i ciężko mi przejść nad tym do porządku dziennego. Niestety nigdy nie ma odpowiedniej chwili na śmierć, ani odpowiedniego wieku, ale w dwójnasób jest ciężko gdy umiera tak młoda osoba. Prze[raszam, ze o tym piszę ale teraz tylko to miałam w głowie

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale cięgle zapominałam. Od początku było widać że Krzysiek coś do niej czuje. Szkoda,że tak szybko się kończy.Ciekawe czy mimo tej tragedii nadal będą z Krzyśkiem parą. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie musisz tego kończyć zgodnie z rzeczywistością. To twoje opowiadanie, twoja sprawa, twoja wizja :)
    Bardzo mi się podobał, mimo, że krótki. Nieśmiały Krzysiek to coś nowego, ale odważył się na prawdę i mu się opłaciło ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Az strach pomyśleć, co wymyślisz na zakończenie tej historii. Strach myśleć o tym, co stanie się Arkowi, co przeżyje Aga. Strach myśleć o tym, że coś się popsuje, bo przecież nie może skończyć się źle :/
    Pozdrawiam, Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba wszystkie wiemy co będzie w kolejnym i w sumie, to chcę żebyś jak najpóźniej go dodała... bo nie chce czytać o śmierci, nieszczęściu, żalu, rozpaczy... :(
    Ale może wymyślisz jakiś oryginalny pomysł, i jednak nie będzie tego w kolejnym o czym myślimy, chciałabym, żeby tak było.

    OdpowiedzUsuń