Rozdział IV



           A Wanda skoczyła z klifu. Jej ciało nazajutrz oddała Wisła. Mieszkańcy kochający swoją królewnę usypali jej kopiec. Julita zmrużyła oczy, wpatrując się w treść legendy. Jej ciało oddała Wisła. Serce zabiło jej szybciej. Ta martwa kobieta... utopiona.
          Szybko przekartkowała książkę. Lech, Czech i Rus. Trzech mężczyzn, przy jednym orzeł… To był Lech!  Zamarła. A ten ostatni… To Popiel! Skoczyła na nogi jak oparzona.
 - Bartek, zostań z Basią, ja jadę do pracy.
 - Ale…
 - Nieważne, muszę jechać. Chyba ogarnęłam zamysł mordercy.
          Wybiegła z domu, chwytając pierwszą lepszą kurtkę. Padał deszcz, ale mało ją obchodziło, że zmoknie. Musiała jak najszybciej podzielić się odkryciem z kolegami, po których zdążyła już zadzwonić. Wpadając do gabinetu, potknęła się o rzucony na ziemi czyjś płaszcz, ale nie przejęła się tym.
 - Ludzie! – oznajmiła z euforią. – Chyba ogarnęłam!
 - Ale jak? Co? Gdzie?
 - On zabija zgodnie z legendami polskimi! Pierwsza ofiara to Wanda, co nie chciała Niemca. Utopiła się, prawda? Lech, Czech i Rus, trzech braci, z których każdy założył własne państwo. Symbolem państwa Lecha był orzeł. Co znaleźliśmy przy drugim wezwaniu? A ten ostatni to Popiel, co go zjadły myszy.
 - Julita, jesteś genialna. No to mamy już coś. Ale jak go złapać…
 - Myślę, że trzeba porozmawiać z rodzinami ofiar.
 - Co ci to da?
 - Zabójca musiał znać ofiary. Przynajmniej w jakimś małym stopniu. Trzeba popytać czy znajomi ofiar zachowywali się normalnie, a potem porównać.
        Zadania zostały rozdane, wszyscy ruszyli do roboty. Julita wróciła do domu późnym wieczorem. Była kompletnie padnięta, nie miała siły nawet dojść do łóżka. Usiadła na kanapie i zasnęła.
         Obudziła się w swoim pokoju. Było jeszcze rano, a dzień ustawowo wolny od pracy. Uśmiechnęła się. Mogła trochę poleniuchować i to samo doradziła swoim współpracownikom wczoraj, zanim wyszli do domów. Przed sobą mieli trzy dni słodkiej wolności. W drzwiach pojawił się uśmiechnięty Bartosz.
 - Już nie śpisz? To dobrze.
 - Coś knujesz?
 - Nie, ale chyba powinniśmy pogadać.
 - Co zepsułeś?
 - Naprawdę nic. Ale nie o tym. Później.
        Wstała z łóżka i skierowała kroki do kuchni, gdzie zrobiła sobie śniadanie. Bartosz gdzieś wyszedł, a Basia jeszcze spała.
         Ferenczak usiadła w salonie i spróbowała zrozumieć, dlaczego policjant bawił się w urzeczywistnianie legend.

Od autorki: Dziękuję mojej byłej przyjaciółce, że pomogła mi przejrzeć na oczy i zobaczyć, jaką jest kurwą. Ups... przepraszam za słowa ;) Pozdrawiam :*

10 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że ten psychopata zostanie jak najszybciej złapany..
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na życzenie, postęp w sprawie. Na niektóre rzeczy wpada się przez głupotę, zdecydowanie ;) Legendy, legendami, ale jak odgadnąć, kto może być kolejną ofiarą?
    I o czym to Bartek chce rozmawiać?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby ta książka Basi, to nadal by się zastanawiała o co w tym wszystkim chodzi. Dobrze że ruszyli z miejsca, może teraz sprawa szybciej dobiegnie końca ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi dlaczego ja jestem taka głupia i nie czytam tego opowiadania? Albo nie wysłałaś mi informacji o nowym opowiadaniu albo ja najzwyczajniej w świecie w natłoku tych wszystkich powiadomień zapomniałam ale nie obwiniam Ciebie to wszystko moja wina:) Świetne opowiadanie, ogromy plus za bohatera czyt.Gawryszewskiego bo o nim jeszcze nie czytałam,plus za historię kryminalną i jeszcze mały plusik za imię szwagierki Julity(Marcelina to takie ładne imię a przekonałam się do niego w sumie niedawno):) Czekam na szybkie wyjasnienie tej sprawy no i udaje się wpisac do informowanych :-)
    Buziak:*
    PS Jak to mówią lepiej późno niż wcale. Ja się o tym przekonałam po jakiś 12,13 latach ale teraz od roku jestem szcześliwa, mam spokój, nie utrzymuję z nią kontaktu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę i tak zagadka się rozwiązała. Kto by pomyślał, że legendy i bajki polskie są "inspiracją" dla mordercy.
    Ludzie tacy są. Miałam podobnie z przyjaciółką. Zawsze byłam gotowa do pomocy, broniłam ją, a wczoraj przekonałam się, że na jej pomoc nie ma co liczyć. Jak coś chce to jest, musi mieć korzyść, ale kiedy ja jej potrzebuje to jej nie ma. Dlatego najlepiej skończyć tą pseudo znajomość. Szkoda nerwów, Tobie też tak radzę. Zrozumiałam, że nie warto i trzeba liczyć na siebie a nie na kogoś.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ;-) Już czekam na następny .
    Zapraszam do mnie: http://justpromiseme9.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie na jedynkę ;-)
    http://justpromiseme9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkiem ciekawy plan morderstw... Liczę na to, że Julita przyczyni się do złapania tego psychopaty i nikt więcej nie zginie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyśka, przepraszam, że kolejne twoje opowiadanie znowu tak długo czekało na przeczytanie, ale jakoś tak nie mogłam się porządnie spiąć. Dałam radę, więc są już jakieś postępy! :D
    Historia z wątkami kryminalnymi? no uwielbiam, trafiłaś prosto w moje serce! ♥ wiesz, że na dzień dobry mogłabyś napisać swój kryminał? z takim pomysłem zaczerpniętym z legend już teraz dla mnie jesteś mistrzem! :D
    Bartek, Bartek, Bartek, co ty masz za życie z taką policjantką? :P
    czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń

  10. Zapraszam do mnie na piąteczkę :D
    http://justpromiseme9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń