Przyjaźń po raz pierwszy



      Urodziłam się szesnastego września tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego trzeciego roku w Przasnyszu. Z prostego rachunku można doliczyć się, że mam dwadzieścia jeden lat. Mieszkam w Ostrołęce. Nie mam za wielu znajomych. Gdy byłam dzieckiem, nikt się ze mną nie bawił, nie siedział w ławce w szkole. Byłam takim odludkiem. Pewnego dnia poznałam jego. Był zwykłym chłopakiem z tym, że trenował siatkówkę. On pierwszy do mnie podszedł na jednej z przerw, kiedy to siedziałam zapłakana na jednej z ławek przy wejściu do szkoły. Powiedział wtedy, żebym się nie martwiła tym, co mówią o mnie inni. Kilka minut później odszedł, bo zawołali go koledzy. Ale jego słowa kołatały mi się po głowie. Miał rację.

     Po lekcjach, jak zawsze, wróciłam do domu przez park. Jak się okazało, Arek był moim sąsiadem. Zastanawiało mnie, jak mogła tego nie zauważyć. Wszędzie było go pełno. Niewiele zmieniło się od naszej rozmowy przed szkołą. W ciągu dalszym byłam klasowym odmieńcem. Z tą różnicą, że mnie już przestało obchodzić, co myślą i mówią o mnie ludzie. Bardzo mi to pomogło. Zaprzyjaźniłam się z nim. Zawsze był przy mnie, gdy tego potrzebowałam. A ja przy nim. Nigdy nie kłóciliśmy się na dłużej niż kilka godzin.

      A teraz on gra w Padwie. A ja siedzę tutaj, w rodzinnym mieście, zajmując się chorą mamą. Oczywiście, rozmawiamy dużo przez telefon. Chciał, żebym przyjechała do niego, zobaczyła, jak mieszka, jak gra. Ciągle mu odmawiałam. Nie chciałam mu sprawiać kłopotów. Nie chciałam też zostawiać mamy samej. Ale tęsknię za nim. Brakuje mi tego jego zaraźliwego uśmiechu, wesołych ogników w oczach i tej czułości, kiedy mówi o swojej narzeczonej – Agnieszce.

     Dzięki Arkowi poznałam też Krzyśka. Teraz nasza trójka jest praktycznie nierozłączna. Oczywiście poza zgrupowaniami w Spale, meczami i innymi takimi zawodowymi sprawami. Ja pracy jak na razie szukam z wynikiem marnym. Jednak mam jedną iskierkę nadziei. Może uda mi się dostać pracę w Bełchatowie. Niestety, muszę na to poczekać do czerwca a mamy koniec kwietnia. Jedynym pocieszeniem jest dla mnie fakt, że operacja mojej mamy zostanie w pełni sfinansowana przez NFZ, oraz to, że już niedługo chłopaki wrócą ze swoich klubów i spędzimy razem trochę czasu.

     Arek twierdzi, że ja i Ignaczak mamy się ku sobie. Nie rozumiem, dlaczego. Po prostu się przyjaźnimy. Gołaś jednak twierdzi, że widzi jak na siebie patrzymy. Krzysiek – podobnie jak ja – zaprzecza. Poza tym ma dziewczynę, którą najprawdopodobniej poprosi niebawem o rękę, gdyż niedawno dowiedziałam się, że spodziewa się ona dziecka.

    Nie tak dawno Arek odwiedził mnie i Krzyśka tak w środku sezonu. Było wesoło. Arek jest tak cholernie pozytywnym człowiekiem. Naprawdę fajnie na to popatrzeć. W ogóle to dobrze jest znać kogoś, kto cieszy się życiem, tak jak on. W każdej chwili widzi piękno, w każdej sytuacji dostrzega plusy. A gdy spotka się z Krzyśkiem… O ludzie, tutaj się dopiero zaczyna. Zaśmiewają się z byle czego, robią psikusy, kopią piłkę.

      Wychodzę z domu. Kieruję się w stronę szpitala. Lekarz miał mi dzisiaj powiedzieć dokładniej, co z tą operacją  i kiedy tak mniej więcej się odbędzie. Mam nadzieję, że stosunkowo szybko, gdyż zależy na czasie. Wpadam na Krzyśka, który na zbyt wesołego nie wygląda.
 - Co się stało?
 - Nic takiego – uśmiecha się krzywo.
 - No przecież widzę…
 - Nic, nic. Serio.

     Jeśli nie chce mi powiedzieć, to nie będę go zmuszać. Sam powie… Kiedyś.

Już kiedyś zaczęłam to opowiadanie. Nic w nim nie zmieniałam, dopisałam tylko koniec. To ostatnie tutaj na blogu.
A dlaczego o Arku? Nie wiem. Jedna z Was mi powiedziała, że nie mogłaby o nim czytać, bo ma za duży szacunek. Ja też mam. Tylko ten mój szacunek ujęłam w inny sposób, w tym opowiadaniu.
A dodaję dziś, bo obchodziłby 33 urodziny.  

5 komentarzy:

  1. Trio niby, a Arek to by swatał :D Czekam na jakieś większe nakreślenie relacji Krzyśka z przyjaciółką :)
    Wszystko dobrze wygląda, poza tym zmartwionym Igłą.
    A pisanie o kimś, to nie brak szacunku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No Arek wiedział co zrobić aby komuś pomóc :) Trio trzymało się razem. Zmartwiony igła jak nie on :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak mieć przyjaciół. Ta dziewczyna właśnie dwóch wspaniałych towarzyszy. Szkoda tytlko, że jeden zniknie z jej życia niespodziewanie i w tragicznych okolicznościach!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiemy co się za jakiś czas wydarzy. Nie wiemy, czy ktoś zniknie z naszego życia, czy nasza przyjaźń się rozpadnie. To smutne, że i Ja to czeka, że straci bliską sobie osobę.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, kurdę. Masakra. Mimo, że znam historię Arka i teraz gdy o niej czytam oczekuje ich związku, nie mogę przyjąć do wiadomości tego, żę on za kilka rozdziałów umrze, (mimo, że już to się stąło) boże nawet nie mogę sie wypowiedzięć, bo nie wiem jak. Życie jest pojebane. Tyle powiem.

    OdpowiedzUsuń